Pages - Menu

wtorek, 28 stycznia 2014

Egzamin goni egzamin. Bawimy się w berka?

 

 Co robi Polak, gdy tylko kupi sobie nowy kalendarz? Sprawdza ile będzie miał wolnego. Planuje urlop, żeby jak najdłużej się polenić. Student od typowego Polaka w zasadzie się nie różni. I chociaż kalendarz chyba najchętniej wykorzystywany jest do sprawdzania dni wolnych, to przydaje się jeszcze do . . .


Ustalania terminów zaliczeń.
(Tak wiem, Wy też macie już powoli dość tej całej studenckiej sesji. Nic tylko egzaminy i egzaminy, nuda straszliwa.) Dni w sesji niby sporo, niby wszystko powinno się ładnie układać, a nauka powinna zostać ładnie rozłożona. Niby. Jak to w życiu bywa, teoria a praktyka to dwie różne bajki. I tak to student (co ambitniejszy) martwi się o te swoje egzaminy, zaliczenia, kolokwia i inne projekty. Bo nagle okazuje się, że niby sesja, czasu sporo a tu egzaminy proszę, dzień po dniu. Witajcie nieprzespane noce!

Wszystkim nie dogodzisz.
Owo poupychanie egzaminów wynika z tego, że są ludzie, którzy myślą sobie mieć wolne. Pozdawać wszystko od razu i potem ferie w pełni. Narty, sanki co tylko marzysz. Co z tego, że przy egzaminach dzień po dniu taka wizja to tylko dla geniuszy i niepoprawnych optymistów. Niby wszyscy swoje zdanie mogą wypowiedzieć, ale dogodzić wszystkim nie sposób. Więc trzeba wziąć się w garść i zaplanować naukę.

A co jeśli ktoś zmądrzeje po czasie i stwierdzi, że jednak warto coś przełożyć?
Nie mam zbyt wiele czasu, więc już przechodzę do tego, co mnie zdenerwowało. Tak jak pisałam wyżej, sesja, egzaminy poupychane, nauka rozplanowana. Ten tydzień to "totalna masakra". Wcale nie pomaga fakt, że kolokwium z rachunkowości nie zdane bo zabrakło mi 0.25 pkt. A to przez to, że nie zdałam ten tydzień upchał się do granic wytrzymałości. I jutro miała być poprawka. Poprawka zaplanowana już od dwóch tygodni co najmniej. Jakoś nikomu wcześniej nie przeszkadzało, że dziś był ustny z makroekonomii, poprawy z angielskiego, w czwartek egzamin i w piątek kolejny. Nikomu. Aż do dziś. Konkretnie do dzisiejszego wieczoru. Bo nagle zdali sobie sprawę, że materiału jest dużo. I nie zdążą. Więc głosowanie, kto jest za przełożeniem? Większość. Zdecydowana. Pewne rzeczy z natury chce się odsunąć jak najdalej. W tym poprawki. Że niby więcej czasu na naukę. Okej, wredna nie jestem zgadzam się, przekładajcie.
Pytanie na kiedy? A no na piątek. Hmm chciałam wrócić do domu, ale ok, wrócę później. I wiadomość poszła. I odpowiedź przyszła. Pani Doktor bardzo miła, jest za przełożeniem. Poprawki. Na piątek. Hura. Albo na niedzielę, jeśli nie będzie w piątek wolnej sali. Zaraz, chwila, jaka niedziela? A tak, niedziela, dzień w którym Stwórca nakazał odpoczywać.
Wiedziałam, że coś pójdzie nie po mojej myśli i ta niedziela to jest właśnie to coś. Wyraziłam swoje zdanie. Oczywiście większości niedziela odpowiada. Co z tego, że ja w sobotę mam u siebie swoją własną imprezę urodzinową i nie dam rady w niedziele o 10 być już znowu w Toruniu? Co z tego, że potem w poniedziałek rano mam lekarza i z poprawki musiałabym już od razu w pociąg i wracać. I że najprawdopodobniej jakieś 20km od domu bym utknęła bo nie miałby kto po mnie wyjechać. A że po imprezie i tak bym nie zdała to szczegół. Drobiazg. Ogółem wszystko to drobiazg. Dla osoby postronnej, która chce poprawkę jak najpóźniej. Drobiazg. Dla mnie, to najgorsza wiadomość, bo będę musiała urodziny odwołać.
No ale cóż . . wszystkim nie dogodzisz. A niech ktoś spróbuje tego nie zdać.

36 komentarzy:

  1. Wiem o czym mówisz, sama jestem studentką i to niby studiów dziennych, ale okazało się że sesja jest chyba zbyt krótka, a egzaminów jest za dużo. Kochane panie postanowiły zrobić nam jeszcze egzamin w sobotę i nikogo nie obchodzi,że ktoś może tego dnia pracować. Poza tym co to było , trzy egzaminy jednego dnia?
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w zdaniu sesji.
    Zapraszam do siebie :http://inaalcaanzable.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to tak już jest, chcesz studiować studiuj a jak nie chcesz to nie i wypad. Jak chcesz studiować to w każdym momencie czas znajdziesz i tyle. Koniec dyskusji.

      Usuń
  2. No tak przekładanie najczęściej jest korzystne pod warunkiem, że osoby które nie są na miejscu mają jak to wszystko pogodzić. Rozumiem Cie, powinni albo poszukać jeszcze innego terminu albo zostać przy tym zaplanowanym wcześniej.Trzymam kciuki żeby wszystko Ci dobrze poszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście udało się z piątkiem. Najgorsze było to, że poprawa miała być dziś o 8 rano więc czasu na decyzje zbyt wiele nie było.
      Dziś spotkaliśmy się, wysłuchali za i przeciw różnych osób, argumentów moich i osoby której piątek nie pasuje i albo mnie lubią, albo nie chcieli w urodziny przykrości robić, albo i im ta niedziela jednak średnio pasuje w każdym razie nie ważne, udało się przełożyć po mojej myśli.
      A osoba która "nie może w piątek" po zastanowieniu stwierdziła, że da radę.

      Usuń
  3. Też nie lubiłam na studiach przekładania egzaminów. Niepotrzebne zamieszanie, a i tak ci, którzy się nie nauczyli w przełożonym terminie też nie dali rady.
    Powodzenia życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka jest prawda, że wiele osób, zamiast się dodatkowo pouczyć to dodatkowo się poleni. ;/

      Usuń
  4. Ja nie mam absolutnie dośc, ja przeżywam to co i Ty;) Jeszcze mam jeden egzamin, a TY? ;>
    Poza tym terminy to temat bajka. Każdy robi co tylko chce, jak i studenci tak i wykładowcy, przynajmniej u mnie ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi zostały jeszcze: egzamin jutro i w piątek, poprawka w piątek i poza tym jeszcze dwa egzaminy w tym jeden po sesji . . . To taka optymistyczna wizja oczywiście, bo zakładam, że wszystko od razu zdam ;D
      Jak przyszłam na studia to myślałam, że skoro sesja jest od do to wtedy są egzaminy, ale szybko się przekonałam że w bajki się nie wierzy ;D

      Usuń
  5. Mnie to na studiach też denerwowało.. upychali egzaminy, zaliczenia kiedy się dało, nikt nie myślał "do przodu" i nie zwracał uwagi na to, że już w danym tygodniu jest kilka zaliczeń. Później i tak wszystko, co się dało przekładali, ale na takie dni, które nie wszystkim pasowały. Byłam "dojezdna" więc to przekładanie mnie nie urządzało.
    A co do kalendarza, to ja pierwsze co robię, to wpisuje imieniny, urodziny bliskich mi osób oraz jakieś inne ważne dla mnie "święta" - żeby nie zapomnieć.
    Pozdrawiam i powodzenia życzę ;) Dasz radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi zazwyczaj nie przeszkadza to całe przekładanie. Chociaż uważam, że większość studentów i tak ten czas dodatkowy wykorzysta nie tak jak trzeba.
      Poza tym. . . jeśli już przekładać to nie dzień przed planowaną poprawką ;/

      Usuń
  6. wiem o czym mówisz. Jestem studentką zaoczną. Moja sesja już dobiega końca, ale w 3 zjazdy, czyli 6 dni miałam 13 egzaminów...

    weronikarudnicka.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Studia zaoczne to już też z innej bajki, tu akurat czasu jest faktycznie niewiele. Ale skoro sesja na dziennych trwa np. dwa tygodnie to po co upychać wszystko dzień po dniu? Rozumiem, da się tak zdać, oczywiście, że się da. Ale po co tracić nerwy jak można tak na spokojnie?

      Usuń
  7. Hahaaa... rzeczywiście! Zawsze jak kupuję kalendarz (taki notesowy) na następny rok, to w pierwszym odruchu sprawdzam, ile będzie wolnego, jak wypadają długie weekendy i święta :-)

    A co do studiów i sesji, to dopiero Twój wpis mi przypomniał, że kiedyś coś takiego przerabiałam. O Boże, jak ja Ci współczuję! Co prawda studiowanie szło mi dobrze, lubiłam swój kierunek i większość egzaminów zaliczałam sprytnie w terminach zerowych lub na pierwszym terminie, ale i tak każda sesja była męczarnią, chociażby przez pewne napięcie psychiczne. Już wolę chodzić do pracy, serio!

    Pozdrawiam serdecznie
    i udanej sesji!!! :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstęp o kalendarzu zaczerpnęłam z ćwiczeń z makroekonomii ;D To akurat jedna z informacji, która najbardziej mi w pamięci utkwiła ;)
      Niestety u mnie terminów zerowych robią niewiele ;/
      Ale cóż, studiowanie bez sesji nie miałoby takiego uroku ;D

      Usuń
    2. Może i masz rację - trochę adrenaliny czasem nie zaszkodzi ;-)
      Ale ja już chyba jestem na takie rzeczy za "stara". Wolę "sesję" u kosmetyczki raz na jakiś czas :-D

      Miłego wieczoru!

      Usuń
    3. Sesja u kosmetyczki nieporównywalnie przyjemniejsza ;D

      Usuń
  8. Od zawsze się awanturuję o te przekładanie klasówek, popraw, dla mnie to bez sensu, bo kto się nie nauczył ten się nie nauczy, tym bardziej że terminarz napchany... I jeszcze ta niedziela, niestety, mamy demokracje i przechodzi zdanie większości. Współczuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście spotkaliśmy się wszyscy, każdy podał swoje argumenty za danym terminem i jednak udało się, poprawka w piątek ;) Może trochę za szybko panikowałam, ale zdenerwowało mnie to i musiałam się "wyżyć" :D

      Usuń
  9. Heh! Skąd wiedziałaś?! Ja pierwsze co robię to sprawdzam jak wypadają święta i czy będzie można sobie zrobić długi weekend ;)

    A przekładania egzaminów 100 razy również nie lubię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak studia czegoś uczą, stąd wiedziałam ;D
      Niestety co najmniej w moim otoczeniu i to obojętnie czy liceum, czy gimnazjum, czy teraz na studiach zawsze większość jest za przekładaniem.
      A ja już siły nie mam patrzeć na rachunkowość bo się nauczyłam na środę i teraz czuję, że jak spojrzę to mi się wszystko pomiesza.

      Usuń
  10. Ja na szczęście mam w swojej grupie i na roku jakąś tam władzę, więc jak mi coś nie pasuje to moje zdanie trochę się liczy ;) też mnie coś takiego bardzo wkurza, najlepiej zaliczyć w pierwszym terminie, a oni niech się później zabijają.. ;) a poprawki w niedzielę to kompletnie nieporozumienie- gdybym chciała pisać kolokwium w niedzielę to bym poszła na studia zaoczne. Na jakim jesteś kierunku (pewnie pisałaś, ale nie pamiętam)? Bardzo znajomo brzmią te przedmioty do tych, które ma mój chłopak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem na ekonomii ;)
      Fakt, najlepiej zaliczyć od razu, i najczęściej wszystko tak zaliczam, a i z tą rachunkowością zabrakło mi naprawdę niewiele ;/ Ale zabrakło więc niestety poprawkę napisać trzeba.

      Usuń
    2. Czasem i tak się zdarza, co nieco słyszę czasem o rachunkowości, nawet całkiem dużo. Ale nie rozumiem nic i podziwiam, że dajesz z tym radę :D

      Usuń
    3. Ja niby to rozumiem wszystko ale czasami to straszna ze mnie gapa i błędy mi się nie wiadomo jak robią ;D

      Usuń
  11. Studia... hehehe kiedy to było :-)
    Ekonomia - nom pierwsza liga. Jeden z najsensowniejszych jeszcze kierunków. Brawo, brawo!!!
    Małe pytanko. Z tekstu wywnioskowałem, że studiujesz w Toronto tak? Dobrze rozumuję? A pochodzisz z...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "tych czasach" to czasem trudno określić który kierunek jest tak właściwie sensowny.
      Tak, studiuję w Toruniu a jestem z okolic Grudziądza ;)

      Usuń
    2. HAHAHAHA Siostraaaaaa !!!!!!!!
      Ja z samego Grudziądza - bloosfera jest mała hehehe

      Usuń
    3. No proszę, kto by pomyślał że znajdę tu kogoś ze "swojego podwórka" ;D

      Usuń
  12. Ufff... Jak ja się cieszę, że po raz pierwszy od prawie dekady nie mam takich problemów i wreszcie styczeń nie kojarzy mi się z permanentną sesją egzaminacyjną... Powodzenia w tym wszystkim życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypada napisać tradycyjne "nie dziękuję" ;D

      Usuń
  13. Pięć lat bycia starostą
    To był KOSZMAR!!
    teraz jak pójdę na studia to nigdy wiecej sie nie zgodzę na tą funkcję
    będę marudzić za to bez końca
    Trzymam kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podziwiam starostów ;D Nikt nie widzi tego, jak się starają za to jak coś nie pasuje to od razu starosty wina.
      Tyle, że czasem trudno niektóre terminy zaakceptować tak po prostu ;D

      Usuń
    2. ja jestem starostą i faktycznie jest to mało wdzięczne zajęcie, dwa razy więcej obowiązków, trzeba kombinować, załatwiać, biegać po wpisy, a korzyści żadnych. Ale jak czasem patrzę na moją grupę to wolę sama to wszystko robić, bo przynajmniej wiem, że będzie zrobione porządnie. :D

      Usuń
    3. Nie każdy nadaje się na starostę ;D U mnie w grupie na pierwszym roku przez parę miesięcy grupowego starosty nie mieliśmy i sama nie wiem jak daliśmy radę wszystko pozałatwiać. Wiadomo, że lepiej gdy jest jakaś odpowiedzialna osoba, bo jak coś ma zrobić kilka osób to może się okazać, że nikt tego nie zrobi. . .

      Usuń
  14. Najgorsza pod względem ilości egzaminów była moja sesja po pierwszym semestrze III roku, 11 egzaminów w 10 dniach sesji... A ludzie którzy robili kurs pedagogiczny mieli zapewne jeszcze coś z nim związanego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie można powiedzieć, że miałam terminy egzaminów rozłożone luksusowo ;D
      Nie wyobrażam sobie tylu egzaminów w tak krótkim czasie, mam nadzieję, że na moim kierunku nigdy w takiej sytuacji nie będę.

      Usuń