Pages - Menu

czwartek, 9 stycznia 2014

Te smutne oczka. Pełne nadziei.


Święta skończyły się już dawno. Powróciliśmy do szarej rzeczywistości, swoich obowiązków, swojego "normalnego" życia. Prezenty, w zależności od tego, jaką radość nam sprawiły albo leżą w kącie, albo w zaszczytnym miejscu. Albo lądują na ulicy. Wiecie już do czego zmierzam?

Mamo, tato, chcę pieska!
Mieliście w dzieciństwie taką sytuację, że bardzo chcieliście mieć jakiegoś zwierzaka? Że próbowaliście namówić rodziców, używając najróżniejszych argumentów? A może to Wy byliście w sytuacji rodzica, który jest nieustannie błagany o pupila? Zapewne wielu z was, znalazło się po którejś ze stron. Dzieci lubią zwierzaki, nie da się ukryć. A dorośli lubią czasem dziecięce zachcianki spełniać. I tak oto postanawiają kupić psa/kota/chomika, czy innego rodzaju zwierzaka, który ma natychmiast wywołać uśmiech na dziecięcej twarzy. W ilu procentach jest to decyzja przemyślana?
Patrząc na coroczne komunikaty o wyrzucanych zwierzętach czy to latem, czy to zimą mogłoby się wydawać, że przerażająca ilość ludzi po prostu nie myśli.

Jaki słodziak!
Wracając do świątecznych podarunków. Dziecko "znajduje pod choinką szczeniaka". Nie trudno się domyśleć, że jest zachwycone. Taki prezent! Patrzcie jak merda ogonkiem! O patrzcie bawi się ze mną! Itd. I w sumie wszyscy są zadowoleni, bo uśmiech dziecka w gruncie rzeczy zaraźliwy. Uśmiech zazwyczaj może zniknąć wtedy, gdy po świętach wolnego czasu nie ma, a z psem jak to z psem, wyjść na spacer trzeba. Zima nie zima, nie ma zmiłuj. No ale to przecież pupil dziecka, to ono powinno być odpowiedzialne nie? A teraz zadajmy sobie pytanie, ile czasu dziecko bawi się nową zabawką. Tak regularnie, codziennie, chętnie. Pewnie bywa różnie, ale zabawka jak to zabawka, może przeczekać trochę czasu w kącie. A zwierzak nie może.

Bo dziecko ma alergię. Bo szczeniak wszędzie sika. Bo pogryzł buty. Bo...
Wymówek jest pewnie tyle ile osób próbujących wytłumaczyć swoje zachowanie. Przychodzi taki dzień, kiedy coś przelewa czarę goryczy. Pogryzione najlepsze buty, bo akurat pies miał ochotę na zabawę, wielka kałuża w łazience albo salonie, w którą nieopatrznie wdepniemy. Różnie bywa. I kto jest winny? Zwierzak oczywiście! Bo przecież mały szczeniak to od urodzenia wie, że butów tknąć nie wolno, a sika się tylko na spacerach. Pupilek staje się zmorą? Wtedy okazuje się, że nikt nie chce być odpowiedzialny, a dziecko to owszem psa lubi, ale tylko gdy chodzi o zabawę.  

http://karusekblog.pl/wp-content/uploads/2012/02/piesek-ze-schroniska.jpg
http://zycie--psow.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/609935/files/blog_ds_1049196_5803725_tr_z6303339x_schronisko-dla-psow.jpg
I przychodzi czas na...

Decyzję. Pies nam nie potrzebny. To tylko problem. A nie można było tak wcześniej pomyśleć zanim się kupi? Myślenie boli? Nie boli. A gdy się pomyśli to można zapobiegać i problemu nie ma. No ale, gdy już się nie myśli, to trzeba coś z problemem zrobić. I tak oto świąteczne prezenty opuszczają nasze domy. Pół biedy jeśli trafią do schroniska. Szczęściarze. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, wiele osób po prostu się wstydzi przyznać do błędu. Może jeszcze niedawno sami patrząc na wiadomości na temat bezdomnych psów dziwili się jak to tak można. Może tak może nie. Więc zamiast do schroniska, wywożą psa. Daleko. Szybko odjeżdżają...może próbując wmawiać sobie w myślach, że przecież na pewno psem ktoś się zaopiekuje, ktoś mu pomoże. A kot to sam sobie poradzi.

Nie poradzi sobie. Nie zaopiekuje się.
Ilu z Was gotowych by było na przygarnięcie psa/kota z ulicy? Jeśli ktoś może i che mieć zwierzę, zazwyczaj je ma. Jeśli nie ma to znaczy prawdopodobnie, że nie może albo po prostu nie chce. Więc kto ma przygarnąć?
Czemu dzisiaj taki temat? Ostatnio cierpię na zbyt wiele wolnego czasu. Pracy nie mam, monotonii nie lubię. A po przebudzeniu wpadł mi do głowy pewien pomysł. Wolontariat. Po chwili namysłu zdecydowałam się pomagać w schronisku. Nigdy nie byłam wolontariuszką i nie wiem jak poradziłabym sobie z pracą z ludźmi. Więc wybrałam póki co zwierzęta. Kocham zwierzęta, sama mam w domu pięć kotów i trzy psy. Najukochańsze na świecie.
Do schroniska wybrałam się od razu dziś. Nie ma co czasu tracić gdy można pomóc. Co prawda na razie w celach bardziej informacyjnych. Potrzebne mi ubrania na zmianę, więc muszę najpierw jakieś z domu przywieźć. Wypytałam o wszystko. Za tydzień zaczynam.
Z biura poszłam na mały spacer po schronisku. I tu upewniłam się, że to coś, co chcę robić.
Szczekanie, wszędzie szczekanie. Wszystkie pieski, gdy tylko widziały, że się zbliżam podbiegały do krat i z nadzieją w oczach wyczekiwały. Na najmniejszy gest.
Wszystkich pogłaskać nie sposób.
Jednego wzięłam na spacer. Taki mały piesek a tak ładnie się cieszył. Z zupełnie obcej osoby.
Wyszłam ze schroniska z łzami w oczach. Najchętniej wszystkie te zwierzaki bym przygarnęła.
I wiem, że moje apele o rozsądek niczego nie zmienią. Ale może warto by było, zanim kupi się psa dziecku, pójść z nim do schroniska, żeby zobaczyło, żeby może tak na próbę z jakimś poszło na spacer? Raz, drugi? Może warto pomyśleć?
Byliście kiedyś w schronisku? Jeśli nie, to zachęcam. ;)

10 komentarzy:

  1. Mnie krew zalewa jak słyszę o pozostawianych gdzies w lasach, przy drodze, przywiązanych do drzewa itp. zwierzętach. Nie pojmuję jak tak można. To nie wina zwierzaka że potrzebuje zabawy, spaceru, uwagi. Naszym obowiązkiem jest zapewnić mu to wszystko skoro wzielismy zwierze do rodziny. Ja bardzo długo prosiłam rodziców o kroliczka miniaturke. Dostałam go dopiero w 6 klasie. Teraz Rudzio ma 7 lat a ja nadal się nim zajmuje. Spoczywa na nas ten obowiazek do śmierci zwierzaka oczywiście naturalnej. Trzeba powiedzieć szczerze, że porzucane zwierzęta to najczęściej wina rodziców, którzy są dorośli i powinni wiedzieć, że z tej zabawki baterii wyciągnąć się nie da.
    Super że zaangazowalaś się w pomoc w schronisku. Ja nie jestem w stanie w takich miejscach przebywac, nie wytrzymuję psychicznie patrząc na te smutne oczka, mordki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie, wina rodziców. i nie mówię, super jest jak dziecko ma swojego pupila, ale to dorosły musi wziąć za niego odpowiedzialność. jeśli ktoś nie jest w stanie tego zrobić niech nie kupuje. można poczekać kilka lat. przecież nie na wszystko dzieciom się pozwala więc i tu można się sprzeciwić.
      powiem Ci, że jeszcze nie wiem jak to zrobię, żeby pomagać jednocześnie nie rycząc ale chyba dam radę jakoś emocje utemperować. z mojego płaczu nic nie będzie a pomoc się przyda bardziej. ;)

      Usuń
  2. Tacy ludzie są bezduszni, traktują zwierzęta przedmiotowo, "dziś jest, jutro można się go pozbyć". Takie myślenie jest straszne i myślę, że to od niego powinno się wszystko zacząć - od zmiany myślenia, od podejścia, tylko jak tu przemówić do takiego dorosłego, który myśli, że jest najmądrzejszy i że wszystko wie najlepiej? :/
    Nie byłam nigdy w schronisku. Fajnie, że się przyłączyłaś i będziesz pomagać :) Powodzenia!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z założenia osoba dorosła to już powinna co nieco o życiu wiedzieć, powinna wiedzieć że pies nie zabawka, że trzeba odpowiedzialnym być. tylko, że zamiast wytłumaczyć coś dziecku łatwiej jest kupić zwierzaka, niech ma. a jak się znudzi to do (nie)widzenia.

      Usuń
  3. mnie jest zawsze bardziej żal zwierzaków niż ludzi i jak patrzę na takie biedactwa to mam łzy w oczach. Podziwiam Cię za tę decyzję, ja chyba nie dałabym rady codziennie oglądać takiej krzywdy..
    Cóż za zmiany! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co dzień pewnie nie dam rady tam chodzić, bo niestety godzinowo mi nie pasuje, ale postaram się jak najczęściej;)
      co do zmian to cały czas szukam "tego czegoś" co mnie zachwyci i pozwoli zostawić te wszystkie opcje w spokoju ;D

      Usuń
  4. U mnie tak było z kotem. Moja 4 letnia siostra ubzdurała sobie kota, no więc pół roku temu trafił do nas śliczny rudzielec. Fakt że dwa razy zasikał mi łóżko i w sumie koszty utrzymania kociska [ kuweta i żarcie] spadły na mnie. Kto nam zaginął, więc chodziłam, pytałam, wieszałam ogłoszenia bo dziecko płakało. Kot rósł, psocił, a moja siostra już nawet zapomniała jak ten kot wygląda, przestał być interesujący. Pewnego razu kot zaginął, jak się okazało zagryzł go pies sąsiadów. Historia smutna, ale może moi rodzice już więcej nie zdecydują się na zwierzątko, bo dziecko ma zachciankę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. historia smutna i na pewno nie jedyna w swoim rodzaju niestety

      Usuń
  5. Ja chciałam koniecznie owczarka. rasowego bo co :)
    Skończyło się .. właściwie nie wiem czym.
    Ale kocham to coś nad życie :)
    Mieszaniec który miał zniknąć gdyby go ktoś nie przygarnął.
    Znalazł u Nas dom.
    i chyba jest zadowolony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rasowy czy nie, kochać każdy pies może, a to najważniejsze ;D

      Usuń