Styczeń. Śnieżek pada powoli. Jedni cieszą się zbliżającymi się feriami, drudzy pochłonięci są codziennymi sprawami, a inni... inni powoli uświadamiają sobie, że oto właśnie zbliża się wielkimi krokami SESJA.
W tym roku będę chodził na wykłady.
Wydawałoby się, że październik był parę dni temu. Jak to z różnymi początkami bywa, tak i w przypadku początku roku akademickiego w studenckich głowach powstają pewne postanowienia. Jesteśmy pełni energii po dopiero co zakończonych wakacjach, wszystko wydaje się być możliwe bardziej niż wtedy, gdy wraz z pierwszymi zajęciami siły magicznie zanikają. Bynajmniej jeśli chodzi o siły związane z możliwością porannego wstania z łóżka, zdolnością do przeczytania rozdziału książki, zrobienia notatek, nauczenia się na zajęcia. Zaczyna się niepozornie.. opuszczony jeden wykład.. "Na kolejny przecież pójdę." Tyle że na kolejny też czasem nie po drodze. Potem już "nie ma sensu" bo i tak połowy notatek się nie ma więc..lepiej skserować. Takim oto sposobem można uzyskać wiele godzin wolnego. Które to godziny oczywiście należy przeznaczyć na coś pożytecznego. Spanie na przykład.
Mogę pożyczyć notatki?
Kiedyś jednak wypada się przebudzić. Nagle okazuje się, że nawet jeśli chciałoby się uczyć, to nie ma z czego. Wszędzie braki, w przypadkach krytycznych nie wiadomo nawet jak wygląda wykładowca. Ale! Jest jeszcze mnóstwo czasu, od czego ma się dobrych kolegów. To nic, że ci faktycznie najlepsi to i tak nie byli na tych samych zajęciach co ty. ("Idziesz? To ja też nie idę")
Tak więc czas przed sesją to dla niektórych czas polowań. Na notatki, na egzaminy z lat ubiegłych, na wszelkie pomocne informacje byleby jak najmniej się uczyć. "Mogę pożyczyć notatki?" Jeśli chodzisz na wykłady prawdopodobieństwo usłyszenia takiego pytania jest bardzo duże. Tylko że...
Czy chcsz pożyczać notatki komuś, kto odpoczywał, gdy Ty "ciężko pracowałeś"?
Oczywiście w pytaniu chodzi tylko i wyłącznie o przypadki szczególne. Zawsze znajdzie się ktoś, kto lubi wykorzystać wysiłek kogoś innego zaoszczędzając swoją energię. Na dłuższą metę, patrząc z perspektywy osoby przykładającej się do nauki zachowanie takie może być irytujące. Bo w końcu dla kogo robi się notatki? Dla kogoś czy dla siebie? Z drugiej strony..nie pomóc koledze?
E tam, egzamin dopiero za dwa tygodnie...za tydzień..już jutro(!)
Zawsze wydaje się, że czasu jest jeszcze mnóstwo. Zawsze się zapomina, że czas to zdradliwa bestia i pędzi jak szalony wtedy, gdy akurat na tym ci najmniej zależy. Z miesiąca robi się tydzień, z tygodnia dzień. Z dnia godzina. Trzeba uczyć się na błędach i następnym razem zacząć uczyć się szybciej? Ha! Dobry pomysł! Tylko że jak tu się uczyć, gdy...
...ta plama na suficie to ma chyba kształt serca. O i ciekawe jak tam żubry, dawno nie sprawdzałam.
Niewiele potrzeba, by przenieść uwagę studenta z notatek (które albo sam zrobił, albo skserował) na cokolwiek innego. Owo cokolwiek może być na prawdę wszystkim. W okresie sesji szczególną popularnością cieszą się wszelkie plamy na różnych powierzchniach. Obiekty te są niezwykle ciekawe, a studencka wyobraźnia może nadać im dodatkowe znaczenie. Ogólnie, gdy trzeba się uczyć wszystko wydaje się szczególnie interesujące. Poza tym obejrzenie "jednego" odcinka ulubionego serialu, zagranie w ulubioną grę, zrobienie dodatkowej porcji kanapek, przejrzenie "jednej" strony typu kwejk wydaje się być świetnym wypełnieniem przerwy. Bardzo często wypełnieniem przerwy od przerwy. Od czegoś trzeba w końcu zacząć, a zaczyna się wcale nie łatwo. W końcu zeszyt waży tonę. Nie wspominając o książkach...
Czas się pouczyć.
U mnie sesja teoretycznie zaczyna się 3 lutego. Teoretycznie, bo w praktyce wygląda to tak, że często egzaminy są przed albo po sesji. Żeby mieć chociaż trochę wolnego. A sesja poprawkowa to dopiero się swoimi prawami rządzi! Może się zdarzyć, że poprawka egzaminu ze stycznia wypada w maju. Czemu nie, termin dobry jak każdy inny.
Pierwszy egzamin mam za tydzień więc nie wykluczone, że nie będę miała czasu tu zaglądać, chyba że będę robić przerwę od przerwy. ;D Biorę się do nauki, bo ani mi się śni znowu stresować się warunkami, poprawkami i innymi takimi. Nie tym razem.
Pamiętam jak to było.. kiedyś miałam taką przygodę, że pożyczyłam koleżance z roku zeszyt ze wszystkimi notatkami (na szczęście tylko z jednego przedmiotu), zaliczenie sie zbliżało, pytam kiedy odda mi zeszyt, na co ona odpowiada: "ale ja go zgubiłam" wrr coś strasznego. Na szczęście zdążyła te notatki wcześniej skserować..
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminach ;)
Dziękuję ;)
Usuńnie wiem jak można tak po prostu zgubić cudze notatki.. szczęście w nieszczęściu, że zostały wcześniej skserowane
Ja też sobie tego nie wyobrażam - jak coś pożyczam, to tego pilnuję - bardziej niż swoje ;]
UsuńNo ale niektórzy są bardzo roztrzepani i nieodpowiedzialni.
no cóż.. jeszcze trzeba pamiętać, że wypadki chodzą po ludziach, więc nie można tak od razu oceniać. tyle, że ważne żeby się przyznać w porę, że się coś "przeskrobało" ;d
UsuńJasne, ale w przypadku tej koleżanki - jak się później okazało - to nie był przypadek, tylko norma ;] I potem jak chciała od kogoś notatki, to ktoś z nią szedł do ksero i czekał na swój zeszyt, żeby znowu nie zgubiła ;]
Usuńno tak przypilnowanie swoich notatek to całkiem dobre wyjście ;d
UsuńMnie się wydaje, że w czasie sesji siły powinny się jednoczyć ;-) w zasadzie uważam, że każdy wie ile się nauczył i co wyniósł z nauki/studiów. Osoba, która cały czas olewała, ściagała, cudem zaliczała nie ma w zasadzie żadnych kwalifikacji, co z biegiem czasu niestety wyjdzie na jaw ;) Powodzenia na egzaminach!
OdpowiedzUsuńpowinny i zazwyczaj się jednoczą, ale wiadomo, jakby każdy sobie tak olewał jak niektórzy to nie byłoby możliwości takiej, żeby siły zjednoczyć. przez jakiś czas na moim roku tworzyły się grupki, każdy z grupy chodził na jeden wykład i z niego robił notatki a potem ludzie się między sobą wymieniali. nie dość że czasu więcej to i rozwiązanie w miarę sprawiedliwe
Usuńu mnie mniej więcej też tak było;) ale.. każdy jednak sobie. Był jeden chłopak, który jak dostał 4,5 to chodził po prostu błagać, żeby mu 5 dali, Mnie byłoby wstyd.
Usuńmi byłoby wstyd i według mnie jeśli się czuje, że się dostało coś na co się nie zasługiwało to już nie ma aż takiej radości. . poza tym co tu błagać.. jeśli ma się ambicje na 5 to po prostu trzeba się nauczyć i tyle.
UsuńJa chodzę na studia zaoczne, dopiero pierwsze zaliczenia za mną i jeszcze pare przede mą w sesji, na razie staram się chodzić na wykłady, zobaczymy co będzie dalej :) Jeśli chodzi o notatki to mam to szczęście że oprócz jednego wykładowcy wszyscy inni wysyłają nam wykłady na e-mail. Trzymam kciuki żeby wszystko udało Ci się pozdawać w pierwszych terminach :)
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie takie sytuacje, że wykładowca coś wysyła zdarzają się bardzo rzadko. ;/ Chociaż w sumie się nie dziwię, bo prawdopodobnie wtedy nie byłoby komu na wykłady chodzić.
UsuńDziękuje, Tobie też powodzenia życzę ;d
A ja tam sesje miło wspominam :D
OdpowiedzUsuństres, nerwy, zakuwanko, nieprzespane noce....
ech.. wspaniałe czasy studiów...
:D
pewnie jak studia skończę to też będę wspominać z uśmiechem ;D
UsuńMożliwe...
UsuńWiesz jak kończyłam mgr to sie zarzekałam-nigdy więcej.. teraz mija 2 rok bez studiów a ja marze o jakiejś podyplomówce albo coś... :D
jakby nie patrzeć studiowanie ma swój urok ;) póki co mam wątpliwości czy pójść na magisterkę, czy nie, czy może robić zaocznie, ale czuję, że pewnie z tej tęsknoty za studiami jednak jeszcze parę lat postudiuję;d
UsuńStudia wciąż przede mną, aczkolwiek ja lubię się uczyć, szczególnie ciekawych dla mnie rzeczy i znając mnie pewnie to ja będę tym pożyczającym.
OdpowiedzUsuńja nie mam nic do uczenia się gdy przynosi to efekty, a z tym akurat bywa różnie . .
Usuńdodałam komentarz, ale go zeżarło widocznie :p
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu, ja już mam stan przeddepresyjny... najgorzej jak nikt w grupie nie ma notatek :D
Dokładnie..u mnie jest taka sytuacja, że jeden przedmiot zaczynaliśmy w poprzednim semestrze i było na zaliczenie i nikt notatek nie robił.. Teraz jest egzamin z przedmiotu o niemalże identycznej nazwie, a już na pewno tej samej tematyce i ten sam wykładowca. I się okazało, że egzamin obejmuje część materiału z której nikt notatek nie robił...
UsuńNa początek muszę stwierdzić, że wybrałaś świetną opcję dla swojego bloga..
OdpowiedzUsuńTa zmiana sprawia, że całość jest bardzo czytelna..
Co do sesji... To emocjonalnie dojrzewałam bardzo długo - jako studentka uważałam, że zawsze zdążę a nie zawsze tak niestety było...Studia to najpiękniejszy okres w moim życiu- przede wszystkim życie studenckie:)
Pozdrawiam serdecznie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
cały czas zastanawiam się, co by tu jeszcze zmienić bo nie do końca mi to odpowiada. póki co nie mam czasu na dalsze eksperymenty ;d
Usuńfakt, że studia i życie studenckie to wspaniała rzecz nawet mimo tej całej sesji ;d
Ja miło wspominam czas studiów, może dlatego, że przez te 10 lat czas już troszkę zatarł wspomnienia? :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że perspektywa czasu wiele zmienia. to tak jak z moim warunkiem z mikroekonomii. strasznie się stresowałam, ale już wspominam to prawie że dobrze. a za parę lat to na pewno będę się z tego śmiać;D
UsuńMasz rację :) Jakoś tak dziwnie dzieje się, że z upływem lat pozostają w większości te pozytywne chwile :)
UsuńSerdeczne pozdrowienia
Ja zawsze byłam gogusiem, miałam wszystkie notatki i wszyscy ode mnie sępili ;)
OdpowiedzUsuńJa też mam zazwyczaj wszystkie notatki więc wiem jak to bywa ;d
UsuńWidzę, że sesja na całego, bo na wielu blogach ten temat. Będzie dobrze! :) ALe cieszę się, że to już za mną. :)
OdpowiedzUsuńno sesję widać na każdym kroku ;D dzisiaj w pociągu na pierwszy rzut oka było widać, ze egzaminy tuż tuż ;D dawno nie widziałam tylu wyciągniętych książek i notatek ;d
UsuńPrzeżywam dokładnie taką samą rzeźnię o jakiej piszesz. Polowanko na notatki, na pytania od innych grup, na wolne terminy konsultacji. I kuchnia też wydaje się najbardziej potrzebująca sprzątania, kiedy egzaminy tuż tuż. Eh, ciężkie to życie studenta :D
OdpowiedzUsuńno ja "niestety" mieszkam w akademiku więc do sprzątania tylko pokój . . pokój który posprzątać też by chciały dwie inne koleżanki z którymi mieszkam, więc niestety sprzątaniem od nauki wymigać się nie bardzo mogę ;D bo ile razy można myć podłogę itd ;d
UsuńU ciebie też sesja? Brrr, dobrze, ze to już poza mną.
OdpowiedzUsuńjak tak patrzę po innych blogach to współczuje tym co tego nie przeżywają, bo może być monotonnie ;D
UsuńPodejrzewam, że byłabym w stanie pożyczyć takiemu l e s e r o w i notatki... pod warunkiem, że miałabym pewność, iż zostaną mi one zwrócone w przyzwoitym terminie :)
OdpowiedzUsuńPewności nigdy nie ma ;D ale zawsze jeśli już raz zdarzy się takiemu przetrzymywanie notatek to drugi raz już można nie pożyczać
Usuńja często sprzątam podczas sesji :)
OdpowiedzUsuńchodzę na wszystkie wykłady, opuszczam tylko 1 czy 2 w semestrze, w szczególnych wypadkach... jeśli jakaś osoba prosi mnie o notatki z 1, 2 wykładów to ok, chętnie pomagam bo rozumiem, że komuś może coś wypaść. nie znoszę natomiast prośby o pożyczenie wszystkich notatek... ktoś obija się cały semestr a później żeruje na innych... chyba mi się ciśnienie podniosło ;) haha
w zeszłym semestrze mieliśmy do zrobienia projekt (samodzielnie lub w parach). siedziałam nad nim kilka godzin. później koleżanka zapytała, czy mogłabym dopisać jej nazwisko do mojej pracy, bo ona zapomniała zrobić... mnie by było wstyd pytać/prosić o coś takiego...
już zdążyłam zapomnieć prawie o tym wpisie ;D
Usuń1, 2 wykłady to nie problem. . . może coś wypaść, albo najzwyczajniej w świecie, każdy czasami ma lenia ;d nawet niektórzy są usprawiedliwieni gdy nie chodzą wcale...bo albo drugi kierunek, albo praca
ale gdy ktoś obija się cały semestr, ha, nawet czasem chodząc na imprezy i drwi z tych, co chodzą na wykłady (różne rzeczy słyszałam), a potem "jak trwoga to do Boga" . . . ciężko się nie zdenerwować ;)
dlatego właśnie nie przepadam za pracami grupowymi;) zazwyczaj robię ze "sprawdzonymi" koleżankami, ale wiadomo, w każdej grupie znajdzie się "leń"
mi też byłoby wstyd...