
Słońce grzeje, aż chce się wyjść, poopalać, pospacerować, pobiegać... Chce się. Ale nie. Nie siedzę właśnie w parku, żeby podziwiać uroki zbliżającego się lata. Nie, nie spaceruję beztrosko wystawiając twarz na promienie Słońca. Nie. Krajobraz wokół mnie to sterta książek, notatek (skserowanych, własnoręcznych, im więcej tym lepiej), długopisów. Nauka do sesji pełną parą. I chociaż się uczę, chociaż wiem, że się staram, boję się i tak. Bo nie zawsze ilość nauki przekłada się na oceny...
Uczę się i nie zdaję.
Trochę pesymistyczna to wizja. Sterta przeczytanych książek, opracowanych notatek, rozwiązanych zadań. Wydaje się, że już nic nie może zaskoczyć. Aż przychodzi dzień egzaminu. Skoro wszystko umiem to chyba nie powinnam się stresować? Ha! Nic bardziej mylnego. Po pierwsze, gdy profesor ma taką ochotę to raz dwa może zadać takie pytania, o których studenci w najgorszych koszmarach nie śnili. Po drugie, kiedyś myślałam, że podejrzane techniki sprawdzania egzaminów to bajka mająca straszyć przyszłych studentów. Tylko czy nie jest łatwo uwierzyć w taką bajkę, gdy wie się, że na tą tróję się umie, jeśli nie na więcej, a ma się wpisane brzydkie, kłujące w oczy dwa? Albo gdy osoby, które mają ze wszystkiego śliczne piąteczki nagle muszą pisać poprawkę? Zmówili się i masowo postanowili oblać? Nie sądzę... A i takie przypadki się zdarzają. Bo o ile ja może nie jestem najzdolniejsza i mogła jednak mimo wszystko mi się noga powinąć, to osoby ambitne nie powinny mieć przecież masowego problemu ze zdaniem...
Ty to masz farta!
Oczywiście, jest też druga strona medalu. Zdecydowanie bardziej radosna. Bo czy można się nie ucieszyć, gdy ma się wrażenie, że będzie dwa, a widzi się trzy? Nie można. Wtedy nie myśli się o niesprawiedliwości. Wtedy, myśli się o szczęściu. Zwłaszcza, jeśli Ci co się uczyli, jakimś cudem nie zdali (patrz wyżej).
Sprawiedliwość?
Przyznam szczerze, że zdecydowanie wolałabym, żeby coś takiego istniało. Bo bez niej w głowie pojawia się myśl "zdam, nie zdam? moze się poszczęści..." a stąd już bardzo blisko do "a może nie warto się uczyć". Byłam w sytuacji, gdy byłam wykuta i nie zdałam, a inni, którzy olewają naukę zdali. Byłam w sytuacji, gdy nie umiałam nic, ale nie wiadomo czemu się udało.
Ale zdecydowanie największą satysfakcję mam z ocen, które wynikają z mojej ciężkiej pracy.
Za mną już 8 egzaminów. Przede mną 4. Obym we wszystkich miała choć odrobinę szczęścia.
Dokładnie, jest tak, jak napisałaś.. czasami się człowiek wyuczy, a pytanie mu nie podpasuje i nie zda, a czasami poświęci mniej czasu na dany przedmiot, a trafi mu coś, co akurat dobrze zapamiętał ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia na reszcie egzaminów :)
no niestety, przy dużej ilości materiału zawsze może trafić się pytanie, które dla innych jest może łatwe, a nam sprawia problem ;) dziękuję, wczoraj miałam ostatni egzamin i chyba te wszystkie życzenia powodzenia pomogły ;D
UsuńPocieszę Cię - student bez dwójki, to jak żołnierz bez karabinu:) Mimo to trzymam kciuki za sesję.
OdpowiedzUsuńniby tak, ale nikt nie lubi męczyć się kilka razy z tym samym materiałem ;)
UsuńOstatnio przeczytałam całą 1000 stronicową książkę, wszystko umiałam a i tak dostałam 1. A niektórzy tylko streszczenie przeczytali i mieli chociaż 3. I gdzie tu sprawiedliwość?! No właśnie jej nie ma xd
OdpowiedzUsuńPowodzenia życzę :). Pozdrawiam! Beatrycze z foch4ever.blog.pl
i jak tu się nie zniechęcić do czytania lektur chociażby;D ja już dawno darowałam sobie naukę z podręczników (z pewnymi wyjątkami) bo zauważyłam, że ci co uczą się tylko z notatek lepiej na tym wychodzą...
UsuńNa szczęście ja mam sesję już za sobą- na każdym z kierunków XD Chociaż ostatnio myślałem nad zapisaniem się do pewnej szkoły..ale nie o tym miałem.
OdpowiedzUsuńBo ja lubię się uczyć, ale niekoniecznie lubię, jak nie sprawdzają. nawet jak człowiek jest nauczony na 101%, to jednak to zawsze stres. Więc mam nadzieję, że ten ciebie nie połknie podczas tej sesji:)
I fakt faktem, oceny rzadko odzwierciedlają czyjś faktyczny stan wiedzy...ale czy sprawdzenie go sprawiedliwe byłóby w ogóle możliwe?
sprawiedliwość to trudne pojęcie, ale czasem zdarzają się takie sytuacje, gdzie widać, że nawet chęci sprawiedliwego oceniania nie było;d
UsuńTrzymam zatem kciuki :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! ;)
UsuńU mnie na uczelni sprawiedliwości nie ma, co przyznają nawet egzaminatorzy :D
OdpowiedzUsuńno to jak już egzaminatorzy tak mówią to zupełnie ciężko pewnie się do nauki zmusić . . .
UsuńWyobraź sobie, że 3 tygodnie uczyłam się na biomedyczne, masa książek, opracować, notatek... Rzygać się chce :P a tu o. Dawała ściągać a i tak źle ściągnęłam... Na dwa inne egzaminy miałam trudniej bo nie mogłam się uczyć tyle bo tamto było trudniejsze. A dostałam z drugiego 5 i zalkę, a z tych biomedycznych? Chyba nie zaliczę :P A jak facet od prawa sprawdzał? Byłam pewna,że nie zaliczę bo nic nie napisałam, a dostałam 3 :P wstawiał po 3 oceny dziennie i tak najpierw kilka 2 a potem kilka dobrych.
OdpowiedzUsuńci od prawa to najwyraźniej wszyscy dziwni ;D u mnie jeden kolega na egzamin z prawa nie poszedł...a dostał 4;D
UsuńPowodzenia! Z pewnością się przyda!
OdpowiedzUsuńA ta sprawiedliwość.. Już w liceum masowo się na to natykam. Co się dzieje z ludźmi? Zero sprawiedliwości.
taka-se-nazwa.blog.onet.pl
no niestety, trzeba się nauczyć z tym żyć, chociaż czasem ciężko się nie zdenerwować ;D
UsuńCzasami są takie przedmioty, których choćby się człowiek nie wiem ile uczył to i tak obleje. W takiej sytuacji można liczyć już tylko an szczęście.
OdpowiedzUsuńodrobina szczęścia przyda się zawsze ;D chociaż moje podczas zaliczeń nagle gdzieś się ulatnia zazwyczaj ;d ale masz rację, są takie przedmioty, czy też tacy wykładowcy, u których ciężko się nauczyć i być po prostu pewnym swojej wiedzy bo nie wiadomo jak oceniają, co chcą żeby im pisać w odpowiedziach a materiału do wykucia sporo
Usuńmnie to się wydaje, że na studiach sprawiedliwość już dawno nie istnieje. Ale trzymam za Ciebie kciuki! ;):*
OdpowiedzUsuńja się w tym też utwierdzam podczas każdej sesji ;D dziękuję ;)
Usuńna studiach a trakcie sprawdzania egzaminów dzieją się niepojęte rzeczy....i czasem aż trudno komuś uwierzyć, że wykładowcy mają dziwne metody sprawdzania wiedzy i egzaminów...no ale...trzymam kciuki w każdym razie !
OdpowiedzUsuńtrudno uwierzyć, póki się człowiek nie przekona na własnej skórze
Usuńdziękuję za kciuki! ;)
Strasznie dużo masz tych egzaminów, a ja myślałam,że to u mnie zawsze jest ich dużo. Jednak tyle nigdy nie miałam.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wszystkie. Jeszcze trochę i będziesz miała 3 miesiące spokoju ;)
A co do sprawiedliwości-to nie ma jej na świecie. Nie mogę mówić, że ja to już naprawdę mam ogromnego pecha, bo to byłoby przegięcie i użalanie się nad sobą, ale na egzaminach ustnych niestety nie trafiam w swoje pytania. Najgorzej jak osoby, które się nieprzykładający, nie chodzą na zajęcia zdają bez problemów, podczas jak Ty męczysz się by jakoś to poszło.
Raz się noga powinie, ale myślę że musi się to też zwrócić. Czasami i ja mam farta. Myślę,że w końcu i mi uda się trafić na takie pytanie, które bardzo bym chciała mieć. Los jest przecież zmienny ;)
i tak dobrze, że chociaż kilka mieliśmy już przed sesją. . .
Usuńco do osób, które nie chodzą a zdają - czasem myślę, że może oni się jakoś mniej stresują i może dlatego lepiej im te egzaminy wychodzą. . . bo człowiek, który chce bardzo zdać, czuje jakąś presje i potem czarna dziura w mózgu;D
na uczelni podobnie jak w życiu - nie ma sprawiedliwości.
OdpowiedzUsuńWiąże się to między innymi z różnymi predyspozycjami studentów.
Jedni uczą się dużo, a efekty i tak są mizerne, a inni (np ja) przeczytają kilka razy i zdadzą spokojnie na 4 :) fakt, czasami był to zwyczajnie fart, ale zazwyczaj zwyczajnie odzywało się to, że mam dobrą pamięć i generalnie szybko się uczę :)
ja akurat też mam dobrą pamięć i zazwyczaj nie muszę jakoś specjalnie dużo się uczyć do egzaminu (całe szczęście)
Usuńpisząc o sprawiedliwości i niesprawiedliwości mam na myśli raczej sytuacje ewidentnie dziwne... właśnie typu pojawienia się oceny mimo nie pojawienia się kogoś na egzaminie albo nagłe zdawanie egzaminów przez kogoś, kto raczej nie uczy się szybko skoro wcześniej wszystko oblewał;)
bo rozumiem, że każdy ma inną przyswajalność wiedzy, ale niestety wszystkiego tym się wytłumaczyć nie da;/
No to jest - a studenci znają całą masę dziwnych przypadków :) u mnie na uczelni było dokładnie to samo. Z tym nie wygrasz - to jest jak walka z wiatrakami :)
UsuńNo to oby sesja poszła po Twojej myśli :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
dziękuję dziękuję;D jeszcze wszystkich wyników nie mam, ale myślę, że po mojej myśli poszła ;)
UsuńSesja - postrach studentów, na szczęście mam ją już z glowy. Nie raz wydawało mi sie że idę wyuczona na piątkę, a później spotykałam się z rozczarowaniem. Oby udało Ci się wszystko zdać w pierwszych terminach. Pozdrawiam i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie, postrach...tak by było miło na studiach gdyby nie ta sesja ;D
Usuńteż czasem czułam się wyuczona i cóż... potem rozczarowanie
z kolei jak się nie liczy na zaliczenie i się zaliczy to całkiem fajnie poczuć ulgę;D
Na studiach, podobnie jak w życiu, raczej nie ma co liczyć na sprawiedliwość, ale na szczęście? czemu nie? Powodzenia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńna szczęście liczyć można, ale czasem lepiej brać sprawy w swoje ręce i liczyć na siebie ;D
Usuńdziękuję ;D
No to jak poszły te egzaminy, bo taka cisza?
OdpowiedzUsuńostatnio byłam strasznie zabiegana, ostatnie egzaminy były najbardziej obszerne pod względem materiału, poza tym ostatni egzamin pisałam wczoraj...a dziś zaczęłam praktyki więc rano wychodzę z domu i wieczorkiem wracam zmęczona
Usuńmam nadzieję, że znajdę czas na blogi i jakiś wpis ;D
Życzę wytrwałości! Pozdrawiam
UsuńI co? Zdałaś? :)
OdpowiedzUsuńSprawiedliwości nie ma, niestety. Na sprawdzianach mam tak samo :/
nie mam wszystkich wyników jeszcze, ale te które mam są pozytywne jak najbardziej ;d
UsuńKażdy student musi oblać.Zwłaszcza egzamin czy zdany czy nie.
OdpowiedzUsuńHaha ;d a to fakt, egzaminy oblac trzeba;D
Usuń